niedziela, 21 października 2012

Spowiedź co tygodniowa :)

MISTRZOWIE !!!!!!

Dostałam właśnie kolejny wspaniały prezent na mejla. Wstawiam, bo moze i Was zmotywuje tak samo jak właśnie zmotywował mnie ?:))))

"Każdy kontakt z otoczeniem jest swoistą walką : zwyciężysz TY lub zwycięży otoczenie. Oczywiste jest,ze to Ty wygralas ta cala walke. To Ty codziennie dajesz ludziom wiare na lepsze jutro. Wspierasz ich i pokazujesz,ze warto. Warto robic cos co daje ogromna radosc,jak i satysfakcje,a priorytem by w cos uwierzyc jest wiara w samego siebie. Ty juz osiagnelas swoj owoc zwyciestwa i to nie tylko dzieki sobie,ale takze i nam. My Tobie,Ty nam.
"Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz." KOCHAM CIE!:):*" do tego było zdjecie :
 


Teraz coś ode mnie. Kochani dziś się ważymy i mierzymy ( ja dopiero 7.11 bo tak mam wizytę u Dietetyczki Mojej Kochanej). Ta notka jest po to, abyście pochwalili, bądź pozalili się wynikami, piszcie niezależnie od wszystkiego razem coś wykombinujemy !!!!

Moje szczęście objawia się zajebistą motywacją, wspaniałymi przyjaciółmi - tymi tu na miejscu i tymi daleko, każdym codziennym uśmiechem od drugiego człowieka, każdą rozmową przez telefon, każdą chwilą w towarzystwie osób z którymi mi dobrze, każdym dobrze napisanym kolokwium i egzaminem, każdym dobrym gestem od drugiego człowieka, każdą prawdziwą krytyką, każdą szczerością którą otrzymuje. Każdym sukcesem swoim i bliskich mi osób. Moje szczęście to ciężka praca, często magia przypadku, najczęściej własna wiara w siebie, ludzi i wszystko co zdarza się dookoła. Po każdej porażce można się podnieść, a nawet trzeba z jeszcze większą siłą niż miało się kiedykolwiek. Każda chwila uczy nas czegoś nowego w życiu, każdy błąd pomaga podejmować jeszcze lepsze decyzje.
Jestem człowiekiem szczęśliwym i spełnionym.
Dziękuję LUDZIE, że to dzięki Wam mam tak wspaniały czas !!!
Bo przecież gdyby nie było Was, nie byłoby mnie, bo moja praca często nie miałaby sensu .

Wiara-walka-wygrana !!!!



 

29 komentarzy:

  1. Bardzo pozytywny i mobilizujący wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  2. domyslam sie, jak musi byc Ci trudno zrzucic kilogramy, ja z kolei chcialbym pare nabyc, jest to bardzo trudne...Niby jednego dnia biore sie za siebie, ale potem patrze w lustro i mowie sobie, ze przeciez sa ludzie, ktorzy maja gorzej, a ja przejmuje sie "tylko" gadaniem ludzi, ze wygladam jak chuchro, ludzie nie traktuja mnie poważnie, odnosze wrazenie, ze to przez ta moja chuderlakowatosc...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko tak mówisz, wykombinujemy... a gdy napisałam ze nie daje rady nie pomogłaś.. ale rozumiem nie muszisz przejmowac sie kazdym . zyj swoim zyciem. :) uwierzyłam Ci, trudno . może sama sobie poradzę . :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a moze nie dostałam nic ? :))))) Najlepiej zgonić winę na mnie :) Czekam na wiadomość od Ciebie jak najszybciej :)

      Usuń
    2. Hej hej, to chyba troszkę niesprawiedliwe, co piszesz. Co prawda nie biorę udziału w akcji "oficjalnie", ale śledzę bloga Kamili i musisz przyznać, dziewczyna odwala kawał świetnej roboty! Dla mnie największą motywacją są jej efekty i pozytywne myślenie, to najbardziej do mnie przemawia! Kamila, jesteś niesamowita! ;)

      Usuń
    3. Nikt nie może pomóc komuś kto sam się do tego nie przyłoży ...

      Usuń
  4. Widzisz ile ty dobrego dziewczyno robisz? Jaaa. W głowie się nie mieści. :-) Ty napędzasz Nas, my Ciebie, i proszę bardzo jak się wszystko pięknie układa. Od początku października podłapałam tyle dołów, że głowa mała. Pięćdziesiąt razy chciałam to wszystko rzucić w cholerę. Ale się trzymam... jak nigdy. I to właśnie zasługa Twojego zaangażowania, ale też zaangażowania całej reszty. Cieszę się, że jestem częścią całej tej akcji. :-)

    Co do mojego ważenia hihihihihi, już pisałam, że byłam u dietetyczki. Ostatnio ważyłam 98,8, a wczoraj waga pokazała 96,3. Także jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, ja w to wierzę. Zaniedbałam trochę sprawę z co tygodniowymi pomiarami... aleeeeeeee pierwszy był zrobiony, ostatni też będzie, a przecież liczy się efekt ostateczny,prawda? :-P

    i na odchodne, na sam koniec, KAMILA - twoje nogiiiiiiiiiiiii *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyna pewnie na półmetku odchudzania, ale widać wspaniałą zmianę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta dziewczyna to Pani prowadząca blog ;)

      Usuń
  6. Ja już chyba nie dam rady walczyć dalej. Tyle wyrzeczeń, taki ładny dzień dziś miałam aż do momentu, kiedy coś we mnie pękło i zaczęłam jeść i jeszcze przed chwilą cały czas jadłam, powiedziałabym nawet, że wpierdalałam :( Wszystko co miałam pod ręką, bo się zważyłam i na wadze było więcej niż przed akcją... Czuję się przegrana i nie wierzę, że kiedykolwiek schudnę. Jestem całkowicie sama z tym jak i innymi problemami i niestety to jest mój największy problem. Nawet nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać. Nie nauczyłam się na koło, bo cały dzień chodziłam zła i głodna. Pewnie po części to wszystko wina okresu, ale nie ma sensu zwalać winy - to ja po schudnięciu 15 kg nie potrafię więcej. Najwidoczniej jestem za słaba...
    Nawet nie mam ochoty się podpisywać, nie wiem co będzie dalej, muszę iść spać i zapomnieć na chwilę o wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj dobrze Cię rozumiem, ja też mam takie dni i chyba rzeczywiście związane są one z okresem. Ale najważniejsze to zacząć nowy dzień z nową siłą i energią. Będzie lepiej. Poza tym nie warto ważyć się wieczorem, dodatkowo jeszcze po takiej uczcie i przed okresem. Spróbuj stosować dietę przez ten tydzień (to wcale nie tak długi czas), zważ się dopiero 29.11, a gwarantuję Ci że waga pójdzie w dół.
      Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się!!!
      Pozdrawiam
      sara37

      Usuń
    2. Kochana !!!! MY CIĘ TU WSPIERAMY ! WAŻ SIĘ RANO, wieczorem mozesz wazyc nawet 2kg wiecej niż rano, po regeneracji organizmu :)))))
      Usiądź pomyśl czy to co robisz jest dla Ciebie dobre, wstań i walcz ! Nieważne jak upadasz, ważne jak się podnosisz:*

      Usuń
    3. Kochana! Nie martw się. Ja wiele razy chudłam po 10 kg, a potem wszystko przybrałam, aż do chwili gdy całkowicie straciłam nad sobą kontrolę i pojawiła się waga naprawdę spora ;)To taka przestroga, ale tez motywacja, zebyś walczyła dalej. Ja walczę bo chcę wyjść z tego błędnego koła :) I powiem Ci, że ja też nie mam zbytnio wspracia, u mnie w najbliższej rodzinie jest " przyzwolenie " na otyłość, wszycy grubi, nawet pies :D Ale nie ma co WALCZYMY, mamy tutaj siebie, żeby się nie poddawać i dawać z siebie wszystko!

      Milka

      Usuń
    4. Ja łącznie minus 2 kg, cieszę się mimo wszystko, bo miałam kilka potknięć :) Małymi krokami do celu, a mój cel jest dość daleko :D

      Kamila czy Ty zakładałaś sobie na początek realne cele, np schudnę ileś tam kilo do jakiegoś czasu, czy odrazu masz ustalony cel 75 kg? (o ile dobrze pamiętam do tylu chcesz schudnać ?) :) Bo ze mnie taki leniuszek, że jak myślę ile przede mną to jestem przerażaona... :D

      Milka

      Usuń
    5. Ehh no powiem wam, że się dziś trochę ogarnęłam, tzn. dostałam okres, więc nie najlepiej się czuję, dopiero niedawno wróciłam z uczelni, ale biegałam i od bodajże 13 nic nie jadłam, bo rano po prostu musiałam najeść się do syta. Najpierw myślałam, żeby znów wrócić do diety, kiedy jadałam tylko "śniadania" (w gruncie rzeczy jadałam różne rzeczy byleby rano), ale raz, że to niezdrowe, a dwa po prostu później nie funkcjonuję normalnie. Tak więc dziś jeszcze tak inaczej, ale od jutra wracam do normalnego trybu i mam nadzieję, że waga po okresie spadnie. Bądź co bądź "wyglądowo" znacznie się nie zmieniłam (co w sumie dziwne nie jest, bo się kontroluję, a 1 dzień obżartswa nie zrobi ze mnie znów grubasa - mam nadzieję, że ten "1 dzień obżarstwa" nigdy nie zmieni się w wieczność, poza tym porównawczo do poprzedniego tygodnia przytyłam "tylko" 0,7kg w czym pewnie też rola okresu), ale tak bardzo załamuje mnie fakt, że od jakiegoś już czasu wciąż krążę wokół jednej wagi. W sobotę było mniej, ale później poległam. Dziwne jest to, że człowiek może nawet wyglądać tak samo, a lepiej się czuje jak na wadze widzi mniej, a że ja zobaczyłam więcej (nie próbowałam sobie nawet tłumaczyć, że to z racji późnej pory dnia i okresu), to poległam. Inne czynniki pewnie też się na to złożyły, bo niestety nie mam życia usłanego różami ;/ W każdym razie jestem z wami :)

      Usuń
  7. u mnie niestety... waga podskoczyła +0,8 !! o zgrozo :(
    po części zdawałam sobie sprawę bo weekend miałam trudny, choć po cichu liczyłam że ćwiczenia dużo dadzą ponieważ ten tydzień miałam baaardzo intensywny.
    Po tej małej porażce, myślę że nie poddam się (bo przecież wiedziałam że nie będzie dobrze) i zdałam sobie sprawę jak bardzo ciężko będzie potem - za kilka tygodni, miesięcy a nawet lat - kontrolować co jesz, jak dużo ćwiczysz... Czy Ja tego na prawdę chcę? To oczywiste, że chcę być szczuplejsza a co za tym idzie zdrowsza. Ale boję się że w końcu nie dam rady i polegnę...

    Dzień zapowiada się ponuro przez to wszystko :/

    P.S.
    jak mierzyć się w pasie? Najwęższa czy najszersza linia na tułowie? a może jeszcze gdzie indziej.

    Gratuluję tym co się w tym tygodniu udało, płaczę z tymi co im się nie udało. Pozdrawiam
    my_name_is

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie -0.9kg!!! Bardzo się cieszę :))) Z dietą jak to z dietą bywało różnie, nie rzucałam się wygłodniała na jedzenie, ale czasem pozwalałam sobie na małe odstępstwa od zasad (głównie słodycze). Ale....największą u mnie zmiana, którą zauważam już dziś jest to, że powoli zaczynam nie wyobrażać sobie dnia bez sportu. Ja postawiłam na rower. Staram się jeździć 15km dziennie, co zajmuje mi około 45min. Ćwiczenia siłowe i fitness raczej do mnie nie przemawiają. Nie wiem tylko co zrobię jak na rower będzie już za zimno. Nie mam sprzętu stacjonarnego, bo wolę aktywność na świeżym powietrzu ale kto wie może zainwestuję na zimę w mój nowy nałóg...

    Kochana a Ty wyglądasz superowo odlotowo. Bardzo mobilizujący wpis i zdjęcie. Aż chce się o siebie walczyć. Dziękuję Ci za wszystko.

    Pozdrawiam i życzę wszystkim udanego tygodnia:)))
    Buziaki
    sara37

    OdpowiedzUsuń
  9. po ostatnim kryzysie dziś 1,3 kg i 8,5 cm mniej niż ostatnio (czyli 8.10, bo 15 sie ani nie wazylam ani nie mierzylam :)). Mimo wszystko ciesze sie i mam swiadomosc ze jeszcze sporo przede mna :) waga na dzis: 61,2 kg :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też chce tak jak Ty:)
    u mnie niestety 0,5 kg mniej tylko...
    Ale za tydzień bedzie lepiej :)
    Kochana a ja mam pytanko cy ta akcja bedzie trwała dłuzej czy po miesiacu już jesteśmy zdani sami na siebie?

    OdpowiedzUsuń
  11. +0,7 kg, +5,5 cm - bez komentarza. Zapewne (a nawet NA PEWNO) nie tylko okres miał na to wpływ :( Idę biegać.
    króliczyca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eeeh... świetnie Cię rozumiem :/
      my_name_is

      Usuń
    2. RUSZAĆ DUPECZKI DZIEWCZYNY, BEZ WYMÓWEK !!!!!

      Usuń
    3. a możesz napisać jak mierzyć się w pasie? bo szczerze nie mam pojęcia w którym miejscu ;)

      Usuń
  12. Kochana, jesteś super śliczna! Kocham ;***

    Ja dzisiaj pomimo okresu właśnie (czyt. napady na żarcie, zatrzymanie wody, obrzmiałość) -1,5kg JUPI!

    OdpowiedzUsuń
  13. cóż -1 kg, - 10 cm mi jakoś teraz centymetry schodzą dziwnie nierównomiernie do wagi ( a mierze się w tych samych miejscach od 2 miesięcy)- cóż pewnie taki urok :P

    OdpowiedzUsuń
  14. -2kg -5cm.

    Kochana jesteś mistrzem! Moją inspiracją! :)

    marcella_k

    OdpowiedzUsuń
  15. -1,5 :D
    znów wróciłam do "gry" :D
    olka

    OdpowiedzUsuń
  16. u mnie -5kg, nie wierzę :D To mnie strasznie zmobilizowało, bo przez pierwsze dwa tygodnie nic nie chudłam ; )
    Cichaaaa

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)