czwartek, 31 stycznia 2013

Walka, styl życia :)

MISTRZOWIE !!!

Zliczam Wasze kilogramy, jutro podam wyniki z drugiego tygodnia- jest dobrze, ale będzie lepiej. Wiem, że SESJA zatrzymała Was w domu i nie mogliście wypełniać swoich planów tak jak zaplanowaliście, ale egzaminy niedługo się kończą, albo jesteście już po i wierzę, że przebrnęliście/przebrniecie je bez problemu :)

Pod jednym postem dostałam genialny komentarz
z, który natchnął mnie do napisania Wam czegoś mianowicie:
"Ja trochę inaczej... obserwuje bloga od kilku miesięcy, wchodzę, patrzę, podziwiam, trzymam za wszystkich kciuki itd. jednak mam pytanie do Kamili, jak wyobraża sobie swoje życie po dotarciu do upragnionego celu, czyli 75 kg? Przestaniesz ćwiczyć i zdrowo jeść? podejrzewam, że nie, więc, czy cały czas będziesz nazywać to walką? Uważam, że po tak długim czasie odchudzania, powinno przestać być to walką, ale stać się czymś naturalnym, Twoim stylem życia. Idziesz ćwiczyć, bo chcesz, a nie, bo musisz, bo nie chcesz kogoś zawieść. Oczywiście gratuluję wytrwałości (mniejszej lub większej), ale uważam, że odchudzanie nie powinno być jedynym celem w życiu młodej dziewczyny i ciągłą walką, ale w końcu stać się czymś prawdziwym, wynikających z nas, z naszych przekonań. Rzeczywiście pierwsze tygodnie odchudzania niewątpliwie są walką. Z doświadczenia wiem, że problem nie tkwi w kilogramach, tylko psychice, a - x kg, życia naprawdę nie zmieni. Przede wszystkim należy pracować nad sobą, a zdrowe jedzenie i ćwiczenie powinno stać się częścią tego życia, a nie czymś do czego na siłę się dąży. Pozdrawiam"

Jak wyobrażam sobie sobie swoje życie , gdy dotrwam do celu? Mój cel to 75kg, marzenie - 99kg. Wiem jedno moje życie zmieniło się 5 stycznia 2012 roku już na zawsze i na stałe. Początki były trudne, podczas diety były kryzysy, upadanie i wstawanie. Jestem pewna, ze chcę żyć tak jak żyję teraz. Będę i chcę tak żyć, dlaczego? Czuję się lepiej, wstawanie rano z uśmiechem na twarzy i ciągle o dwóch prawych nogach, wychodzenie z domu po zdrowym posiłku, nie czucie wyrzutów sumienia , chęć uśmiechania się do ludzi i nienawidzenia wszystkich dookoła, jestem szczęśliwa.  
Dlaczego ciągle nazywam to walką? Walką dla każdego człowieka powinien być każdy dzień , czy nie codziennie walczymy, o utrzymanie pracy lub awans? walczymy o to by usiąść w tramwaju, walczymy o każdy pozytywny dzień, o własne marzenia, o przyszłość, tak naprawdę nasze życie składa się z walki, ludzie walczą o zakończenie choroby, o życie a jednocześnie jest to stylem ich życia. Walczyłam całe życie : o opinie innych pokazując im, ze charakter jest ważny, walczyłam trenując judo, walczyłam o chore Dzieciaki, dla których robiliśmy musicale i zbieraliśmy dla nich pieniążki, walczyłam o dobre zdanie matury, dostanie się na studia, walczyłam o spełnianie swoich marzeń, te wszystkie rzeczy to walka ze sobą: lenistwem, słabościami, będę WALCZYĆ - o obronienie magistra, o otworzenie firmy, o książkę, którą chcę napisać, o przyjaciół i rodzinę. Moje życie to walka, która jednocześnie jest moim stylem życia, jestem WOJOWNIKIEM. Musisz walczyć o cokolwiek jeśli chcesz to osiągnąć, nawet jeśli wydaje Ci się, ze coś jest nie możliwe, to osiągnięcie tego wymaga więcej czasu, więcej rozmyślań i planowań.
Czy odchudzanie jest jedynym celem w moim życiu? Odchudzanie, a raczej walka o lepsze życie, bo nie ukrywajmy , ze bolący kręgosłup, spuchnięte nogi, kołotanie serca i wieczne sapanie - utrudnia nam życie i nasze plany, nic nam się nie chce. To nie jest mój cel, to już mój naturalny sposób życia, cieszę się, ze w końcu odnalazłam swój sposób bycia. Naturalnym stało się wysiadanie przystanek wcześniej - bo pokochałam spacery i świeże powietrze, naturalnym dla mnie jest, ze jeśli nie ćwiczę w danym dniu moje samopoczucie się pogarsza, naturalnym stało się, ze gdy nie zjem owsianki na drugie śniadanie źle się czuję. Na początku było MUSZĘ iść na siłownie, teraz jest CHCĘ iść na siłownie. Mam wiele celów, ten blog jest o mojej walce ze sobą i dążenie do spełnienia jednego marzenia. Nie robię tylko tego. Studiuję, pracuję, pomagam, planuję i tych planów jest coraz więcej. Marzy mi się napisanie książki, marzy mi się mały ośrodek dla Dzieciaków i rozmyślam jak to zrealizować. Wiem jedno przy reszcie planów zostanę ze sobą i zdrowym stylem życia :)
Ćwiczę, odchudzam się, bo nie chcę kogoś zawieść? Robię to dla siebie. Jestem najważniejsza dla siebie. Jeśli kogokolwiek mogę zawieść w tym procesie to jestem to tylko i wyłącznie JA sama.To ja organizuję życie tak, aby to wszystko zrobić i wykonać. Ja wylewam poty na siłowni. Ja ważę jedzenie i przygotowuję posiłki. Ja przeżywam rozterki w chwilach kryzysu. Ja wybrałam tą drogę jako styl życia. Ja zaczęłam i ja skończę, gdy skończy się wszystko. Zawieść mogę siebie, swoje postanowienia , swoje plany i to co już zrealizowałam. To moje życie, które okazało się być dobrą, najlepszą drogą. To ja mam być z siebie dumna, ja mam być szczęśliwa- przecież nikt inny za mnie tego nie zrobi. :)

MISTRZU!
Nie mów, że nie masz czasu, aby zadbać o siebie.
Masz czas i dokładnie tyle ile go chcesz mieć, przecież Ty decydujesz o tym jak wygląda Twoje życie.
Ty przeżywasz wszystko co dzieje się u Ciebie : smutek, radość, cierpienie,spełnianie się.
Ludzie mogą doradzać, pomagać, pokazywać drogę, ale to Ty ponosisz konsekwencje , pozytywy i negatywy swojego życia.
Znajdź czas na to, aby zatrzymać się w ciszy i zapytać siebie:
Kim jestem? Jestem sobą?
Rób wszystko tak, aby zawsze być sobą.
Nie zmuszaj się, nie marudź, myśl pozytywnie i bądź szczęśliwy.
Bądź z siebie dumny - TO TWOJE ŻYCIE :)





13 komentarzy:

  1. Dziękuję Kamilko, bardzo pokrzepiające są Twoje słowa, dziękuję za siłę, którą pomogłaś mi w sobie odnaleźć. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Czy odchudzanie jest jedynym celem w moim życiu? Odchudzanie, a raczej walka o lepsze życie, bo nie ukrywajmy , ze bolący kręgosłup, spuchnięte nogi, kołotanie serca i wieczne sapanie - utrudnia nam życie i nasze plany, nic nam się nie chce. To nie jest mój cel, to już mój naturalny sposób życia, cieszę się, ze w końcu odnalazłam swój sposób bycia."

    Wybacz, ale trudno mi uwierzyć, że to Twój naturalny sposób bycia. A dowodzi to, o czym sama mówiłaś. Gdy tylko "poluzowałaś" sobie w zaledwie jeden tydzień przytyłaś 6 kg! Gdyby zdrowe odżywianie było Twoim naturalnym stylem bycia, by tak się nie zdarzyło.
    Nie ma się co oszukiwać. Dlatego lubię blog jedzenioholiczki, która już dwa lata jest szczupła, ale otwarcie przyznaje, że psychicznie jest jedzenioholiczką.

    Takie gadanie z takim postępowaniem bardzo mi się kłóci. Albo w swoich wywiadach gdzieś tam powiedziałaś, że jesteś jedzenioholiczką sałaty, a nie przyznałaś się, że kilka dni potrafisz tyle przytyć.

    I nie mówię tego, by Ci dokuczyć, ale żeby Ci udowodnić, że jednak to jest ciągła walka o siebie, a nie już naturalny styl życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie napisałam :))) Napisałam w jednej z notek, że świadomie pofolgowałam - bo tak chciałam :) Nie mam zamiaru się sprzecząc, bo to Moje życie :)

      Usuń
  3. A dla mnie ''Walka o siebie'' i '' naturalny styl życia'' to jedno i to samo . Ja mająca normalnie 60 kg i chcąca mieć 53kg-jędrny tyłek i kostkę na brzuchu ! Co do przytycia 6 kg w tydzień, dam przykład mojego męża -on w jeden dzień potrafi 3 kg przytyć ;-) a w drugi dzień tego już nie ma . Po drugie jeśli ktoś stracił X kg i nagle przestaje ćwiczyć i się odchudzać to ma 100% pewności że to wróci . To raczej logiczne . Każdy z Nas by chciał by być na diecie , ćwiczyć a potem móc wrócić do nic nie robienia i jedzenia zdrowo ale bez dokładnego ważenia i pilnowania. Niestety tak nie ma!!! I nie ważne ile zgubiliśmy , One wrócą .


    Pozdrawiam
    Paulina W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może musi sie po prostu wypróżnić ten twój mąż? albo ma obrzęki. bo to dziwne żeby 3 kg tkanki tłuszzowej tak sobie przychodziły i odchodziły

      Usuń
    2. To sie zbiera poprostu woda ot cala filozofia to po 1 a po 2 nie mozna przytyc 1 kg w ciagu dnia. Moj lekarz swietnie mi to wytlumaczyl.
      pozdrawiam

      Usuń
  4. "Marzy mi się napisanie książki"
    nawet wiem jaki gatunek ---> PRACA MGR :p

    Myszuś

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm!Może to co napiszę nie jest odkrywcze ale co tam! Z doświadczenia wiem, że każdy dzień to walka z sobą i nie tylko z sobą i to dosłownie o wszystko. Ponieważ mówimy tu głównie o walce w gubieniu kilogramów, dążeniu do smukłych ale przede wszystkim zdrowych sylwetek - to uważam że jak zwał tak zwał ale to właśnie jest WALKA!Chciałabym powiedzieć, że teraz to jest mój zdrowy styl życia i że w nim wytrwam przez lata- ale czy tak się stanie?. Właśnie o to walczę przede wszystkim z samą sobą. Kocham jedzenie! Dosłownie na palcach jednej ręki mogłabym wyliczyć dania których nie znoszę! Przytyć kilka kg w tydzień to dla mnie pestka! Ale odwrotnie to już zupełnie inna historia. Mam na prawdę bogate doświadczenie zarówno w tyciu jak i chudnięciu i co z tego jak ciągle popełniam te same błędy. Nie można spocząć na laurach ale trzeba ciągle walczyć o to by nie ulec pokusie zjedzenia kawalątka bomby kalorycznej. Przyznam, że znowu walczę dokładnie od 10 stycznia (waga 95,1 kg wzrost 182 cm), 9 dni później ważyłam mniej o 2,6 kg. No ale cóż wpadły dwie imprezy a potem podjadanko i bum, przytyłam 1,2. Potem opamiętanie, powrót na "zdrową ścieżkę życia" i waga spada ale bardzo powoli. Dzisiaj się zważyłam 91,9 kg czyli ubytek o 3,1 kg. Oby tak dalej. Wiosna tuż tuż! Chciałabym ją powitać szczuplejsza bez balastu, który sama sobie wychodowałam. Pozdrawiam wszystkich walczących! Do Boju!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się z swoich sukcesów i każdego z Was!
    Jestem dumna że należę do tej ,,rodziny" <3
    Musze się pochwalić ze zaowocowałam manie zdrowego jedzenia u mnie w szkole, zaczęłam przynosić marchewkę, paprykę itp. jabłka, pomidorki na drugie śniadanie i na 2-3 dzień większość klasy zrobiło to samo i na przerwie śniadaniowej wcinają ze mną warzywka i owoce, do tego jogurt naturalny i każdy najedzony.
    Pamiętajcie nie trzeba wiele aby zmienić swoje otoczenie tak żeby nas nie kusiło ale nam pomagało w wytrwaniu <3

    By dream !

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam w necie:

    Kiedy się śmiejesz, ryzykujesz, że wezmą cie za idiotę.
    Kiedy płaczesz, ryzykujesz, że powiedzą:
    zbytek sentymentu.
    Kiedy zbliżysz się do niego, ryzykujesz zaangażowanie.Kiedy opowiesz mu o swoich uczuciach, ryzykujesz, że odkryjesz swoje prawdziwe "ja".
    Kiedy opowiesz mu o swoich pomysłach i marzeniach, ryzykujesz, że go stracisz.
    Kochając, ryzykujesz, że miłość nie będzie odwzajemniona.
    Żyjąc, ryzykujesz śmierć.
    Nadzieja to ryzyko rozpaczy. Podejmując próbę, ryzykujesz porażkę.
    Ale ryzyko jest po to, by je podejmować, ponieważ największym niebezpieczeństwem jest nie ryzykować wcale.
    Ludzie, którzy nie ryzykują, nic nie robią, nic nie mają i są niczym.
    Nauczyli się omijać cierpienie i smutek.
    Ale nie nauczyli się uczuć, zmian, wzrostu, miłości, życia.
    Spętani w swojej pewności, są jak niewolnicy, którym odebrano wolność.
    Tylko ten, kto ryzykuje, jest wolny.

    OdpowiedzUsuń
  8. mam takie pytanie co studiujesz??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. resocjalizacja

      Usuń
    2. i jak Ci idzie dajesz rade na takim kierunku ?podziwiam cie

      Usuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)