poniedziałek, 30 września 2013

Brak obecności

Witam Was Wszystkich :)))


Nie było mnie, ponieważ mam dużo pracy na głowie i obowiązków. Przyznaję się zaniedbałam bloga i nie tylko. Stresy, które mam spowodowały, ze zaczęłam zajadać problemy i wszystko co ostatnio dzieje się dookoła mnie. To nie tłumaczenie, ale tak reaguje na tego typu sprawy.

Zaczęłam Dietetykę roczną w sobotę i już pierwsza 5+ wpadła mi do dziennika. Zajęcia i wszystko związane ze szkołą opiszę Wam w środę. Dziś zajmę się sobą i tym co się dzieje. Dziś mam wizytę u nowej Dietetyczki, która będzie walczyć z moim kryzysem, zastojem lub czymkolwiek to jest! Właśnie z Nią mam zamiar doprowadzić w końcu do swoich marzeń. Na tyle dobrze, że dojeżdża do klienta i po pracy mogę pędzić do domu, a Ona będzie już na mnie czekała. Jutro szczegółowa relacja z wizyty. Jestem umówiona na 20.00 zobaczymy ile ważę, ile mam tłuszczu i mięśni w sobie, zbadamy parametry, przeprowadzimy wywiad szczegółowy, ustalimy dietę i ruszamy. Cieszę się? Sama nie wiem, wiem jedno, że zawsze nowa osoba pojawiająca się w moim życiu motywuje mnie do działania.

Mój kryzys? Trwa 3 tygodnie. Potrafię nie jeść cały dzień, by wieczorem się najeść. Zajęłam się rzeczami, którymi chyba nie powinnam. Nie chodzę na siłownię, nie jem jak powinnam. Znów zaczęłam myśleć o innych nie o sobie. Pora wreszcie się ogarnąć. Wczoraj po rozmowie z Mamą sama w myślach stwierdziłam, ze blog ma być podtrzymaniem mnie w postanowieniach. Nie musi go nikt czytać, ja muszę gdzieś pisać nawet gdyby miała to czytać tylko moja Mama i stąd dowiadywać się co się ze mną dzieje.

Mój stres doprowadza też do nerwobóli, więc pora się uspokoić. Praca od 9.30- 19.00 , a potem marzę jedynie o śnie. Muszę znów zorganizować sobie czas po kolei, zaplanować, zrobić plakaty, bo one nadzwyczaj mnie motywują. Zorganizować cały dzień, tak aby nie mieć czasu myśleć o głupotach! Pracować, ćwiczyć, być dla Rodziców, gotować i nie opieprzać się. Gdzieś się zagubiłam. Wiele osób mówi, abym usunęła bloga i wyszła z punktu, w którym jestem, że zbyt wiele czasu znów poświęcam na innych, nie na siebie. Na gdybanie czemu tak jest, a nie inaczej! Gdzieś zatraciłam swój cały zapał i upór. Dziś stanę na wadze i zapewne się przerażę, ale to tylko moja wina i tego co ostatnio pozmieniało moje piorytety!

Życzę Wam, abyście, gdzieś na zakręcie pomiędzy złymi, a dobrymi wyborami szukali tego co dla Was najlepsze. Okazuje się, ze gdy często chcesz dobrze dla innych możesz zatracić siebie. Zawsze znajdź chwilę dla siebie, bądź wartościowa dla siebie. Nie zabiegaj o innych i nie szukaj ciągle kogoś obok siebie. Czasami trzeba pobyć samemu i zastanowić się nad swoim życiem.

Powoli do Was wracam, bo ten blog to ja :)!







14 komentarzy:

  1. czemu zganiasz na innych bo coś dla kogoś bo coś tam i tam ..... kobieto Ty to Ty nikt inny nikt Ci jedzenia nie wpycha do buzi bądź trzyma żebyś nie ćwiczyła . Nie jest lekko ale pamiętaj że żadna dietetyczka za Ciebie nie schudnie ani nic nie zrobi trzeba się ogarnąć i brać swoje życie w łapy i nad nim zapanować bo schudniesz a co później całe życie będziesz chodzić do dietetyka żeby Cie pilnował
    ps. i nie jest to atak na twa osobę żeby później nie było że chce cię ktoś zniszczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ja wiem, ze to moja wina. :) Tak też napisałam :)

      Usuń
  2. Kamilko.. ja też mam kryzys.. ze 103 kg dobiłam na 109.. a to przez to , że doszła praca III zmianowa.. i myślałam, że nie umiem sobie z tym poradzić. ale nie, umiem, tylko mi się nie chciało, było mi tak wygodniej, przyjść najeść się i iść spać. Po prostu muszę sobie w głowie wszystko ułożyć , rozpisać dni. Wiem, że dam radę!! Nie kasuj bloga, bo bez niego zginę. Czuję, że wracam do walki!!!!!!!!!!!!!! POZDRAWIAM , trzymajcie się wszystkie cieplutko ;** Kamila!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamila, czytam Cię od początku i będę czytać dalej. Twoje kryzysy są prawdziwe i one dopadają każdego-tylko o tym już mało kto mówi, bo mało kto ma Twoją szczerość i odwagę! Uwierz w siebie na nowo i bądź dalej dla takich jak ja-osób, którym pomogłaś uwierzyć, że można schudnąć. I nie mówię tylko o tych, co mają po 10-15 kg do zrzucenia, ale o takich jak ja, co mają tych kg kilkadziesiąt. Zawsze jak zaglądam tutaj i widzę Twoje zdjęcia, wierzę jeszcze mocniej, że mi się uda. I pomalu mi się udaje.
    Pomyśl o tym, co osiągnęłaś. Pomyśl o tym jak wyglądałaś i czułaś się np. dwa lata temu, gdy ważyłaś dużo dużo więcej. Uświadom sobie jak wiele osiągnęłaś, nawet jeśli czasem się cofasz, to i tak jesteś ciągle daleko od tego, jak było przed odchudzaniem. Jesteś mega pozytywną osobą, silną i odważną. Podziwiam Cię i wiem, że wrócisz na właściwe tory i osiągniesz swoje wymarzone cele! Tak samo jak ja-m. in. dzięki Tobie.
    Trzymaj się dzielnie, nie reaguj na głupotę i walcz. A bloga będzie czytać Twoja Mama i ja-to na pewno, ale jak znam życie, to i wiele innych osób.
    Ci natomiast, którzy odbierają ten wpis dot. nowej dietetyczki, jako próbę zrzucenia walki na kogoś innego, niech może spróbują przeczytać jeszcze raz, ale tym razem ze zrozumieniem.
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba każdy przeżywa teraz kryzys tylko, ze mój trwa już od lipca :( cały czas zjadam słodycze chociaż nie powinnam :( nie umiem sobie z tym poradzić a u dietetyka nie byłam już od czerwca, wstyd się pokazać, zamiast schudnąć to ja znowu przytyłam, niby nie aż tak dużo ale ok 3 kg :( brak we mnie silnej woli i to mnie najbardziej martwi :( jak sobie z tym poradzić ? Kamilo pomóż/ Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana napisz do mnie na mejla Kamilasidor89@gmail.com :*

      Usuń
  5. głowa do góry:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przejmuj sie innymi i tym co tutaj zlego pisali, kazdy ma prawo upasc, ale wazne jest jak sie z tego podniesie, niesety jestesmy juz skazane do konca zycia na jedzenioholizm , jak alkoholicy na alkohol, trzymaj sie , pisz , nawet jesli tylko ja bede to czytac. Mialam wiele kryzysow , wiele jeszcze przede mna , otylosc to choroba przewlekla , trzeba dbac , zeby zyla w ukryciu , wiem jakie to ciezkie bo jestem gruba, ale staram sie o siebie walczyc! Jestem jedzenioholiczka, staram sie nie miec przy sobie pieniedzy , zeby nic niezdrowego nie kupowac. Wiem jak ci ciezko, walcz ze mna i pisz dla mnie! Czekam na wpisy! Anka

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam Kamilo:) Ja też mam kryzys trwający od czerwca po dziś dzień:(((( przytyłam przez ten okres 4 kilo, ale staram się znowu walczyć, od dzisiaj zaczęłam wiec będziemy się tu razem wspierać. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i nie poddawajmy się. MUSIMY BYĆ SZCZUPLEJSZE I ZDROWIUTKIE:) KIZIA

    OdpowiedzUsuń
  8. No u mnie też załamka, pewnie spowodowana jesienno-depresyjną aurą, ale również zabieram się za siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja jestem ciekawa gdzie były te 'wspierające' Kamilę osoby jak jej wytykano błędy pod poprzednim wpisem na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy czasem przechodzi gorszy okres, a Ty jesteś jedną z tych osób która te kryzysy pokonuje za każdym razem! Więc... powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja Cię nigdy potępiać nie będę - zajadasz problemy, jak WSZYSTKIE grube osoby, jak ja...my jesteśmy uzależnione od jedzenia, dlatego to takie trudne...

    OdpowiedzUsuń
  12. Doskonale Cię rozumiem Kamilo:) Bo sama ostatnio mam problem z tym - non stop kręcę się w kółko... Tydzień diety, a potem tydzień obżarstwa... Jedyny plus, że wczoraj w końcu ruszyłam na siłownię

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)