wtorek, 18 września 2012

UPADAJ I WSTAWAJ !!!!!


Jest mi ciężko. Jeśli połowa z Was przestanie tu zaglądać, jeśli zawiedziecie się na mnie, jeśli przestaniecie we mnie wierzyć, zrozumiem. DO napisania tej notki zbierałam się kilka dni, ale dziś to robię, wyrzucam z siebie wszystko, piszę i płaczę z bezsilności mojej, która trwała 2 tygodnie.
Nie jestem robotem i nigdy nie będę. Odchudzałam się milion razy : tabletki, dietetyk, zupy kapuściane, wszystko zawsze dawało efekt, ale we wszystkim trwałam góra dwa miesiące, potem poddawałam się , następował efekt jojo. Pamiętacie jak pisałam dlaczego nie założyłam bloga od początku? Myślałam, ze to kolejna walka, która się nie uda, nie wierzyłam w siebie, tak naprawdę nikt nie wierzył, bo każdy był pewien jak to się skończy. Dojrzałam, ale ja dojrzałam do walki o samą siebie, o zdrowie , o szczęście ! Wytrwałam 8 miesięcy ponad na diecie, na ćwiczeniu półtorej godziny dziennie, bez słodyczy, bez picia na imprezach, bez słodkich napoi, bez tłustych rzeczy, bez fast fódów. Wytrzymałam wstawanie w każdy dzień tygodnia o godzinie 8, wytrzymałam zmęczenie, wytrzymałam łzy.
Pamiętacie, o tym jak pisałam, ze dopadł mnie kryzys? Szczerość. Kryzys trwał dwa tygodnie, potrafiłam nie jeść cały dzień, żeby wieczorem móc się objeść, aż do zwymiotowania, nie ćwiczyłam, przytyłam. Przytyłam , bo się poddałam, myślałam, ze się nie pozbieram, płakałam i walczyłam z własnymi myślami, nie miałam komu o tym powiedzieć, bo wiedziałam, ze zawiodłam wszystkich, było mi wstyd za samą siebie. Pękłam w imieniny w niedziele, moja mama zobaczyła jak leżę w łóżku i płaczę. Położyła się obok mnie, złapała za rękę, wydusiła, żebym powiedziała co się dzieje. Płakałam i krzyczałam „ Mam dość, nie chcę już się odchudzać, nie mam siły, mam dość ćwiczeń, mam dość tego” Przyznałam się do wszystkiego, mama leżała obok i płakała razem ze mną. Rozmawiałyśmy długo i po swojemu. Ulżyło mi, spadł mi kamień z serca, kiedy powiedziałam jej o wszystkim, teraz spada mi ogromny ciężar pisząc to Wam. Razem postanowiłyśmy powiadomić o wszystkim moją Dietetyczkę, napisałam jej wszystko, bałam się odpowiedzi, bałam się, ze nie podejmie się dalej prowadzenia mnie. Wiecie jakiego dostałam smsa zwrotnego? „ WIERZĘ W PANIĄ,WALCZYMY DALEJ, WIDZIMY SIĘ NIEDŁUGO” wiecie co zrobiłam jak go odczytałam? Płakałam ze szczęścia, że nawet ona nie podda się w walce o mnie. O wszystkim jeszcze przed Mamą wiedział Filip, nie wiedziałby gdyby nie nakrył mnie, kiedy jadłam niedozwolone rzeczy, bałam się jego reakcji, ale wiecie co napisał? „ Nie zawiodłem się na Tobie, wręcz przeciwnie jestem dumny. Jutro zaczyna się nowy dzień. Wiem, ze dojdziesz do tego czego pragniesz, wtedy powiem „a nie mówiłem?”.
UPADAJ I WSTAWAJ ! W niedziele powiedziałam wszystko mamie, wiecie co zrobiłam w poniedziałek? Zjadłam o stałych porach i byłam 2h na kijkach. Podniosłam się i najciekawsze jest to, że mam o wiele więcej energii niż wcześniej, mam nowy cel. Jaki? Sylwester a ja ważę 90kg i wiem, ze ten cel zrealizuje. Jestem jeszcze bardziej zdeterminowana niż przed kryzysem. Nie mogę zawieść siebie, nie mogę. Kto się nie odchudzał nawet nie potrafi sobie wyobrazić ile łez, cierpliwości, wytrwałości, bólu i walki ze swoimi myślami kosztuje każdy kilogram. Ile trzeba spędzić godzin ćwicząc, ile trwa przygotowywanie posiłków, jaki ból sprawiają masaże, ile ma się siniaków i krwiaków, jak walczy się ze sobą, aby nie wejść do sklepu po batona, jak odpycha się samego gdy wołają nas zapachy z pizzerii.
Poddałam się, ale podniosłam w poniedziałek w wielkim stylu, jestem z siebie dumna , a to chyba najważniejsze dla mnie samej. Walczę dalej dla siebie, walczę dla ludzi, którzy we mnie wierzą, walczę dla moich przyjaciół, którzy pomogli mi podjąć decyzję o napisaniu tej notki ( Dosia <3), walczę, bo poddają się słabeusze, walczę bo mam w sobie dość siły aby zdobyć cel, walczę bo mam dla kogo, walczę bo chcę żyć, walczę bo już nigdy się nie poddam !


UPADAJ I WSTAWAJ !

na koniec, bo uśmiech od poniedziałku nie znika z mojej twarzy, mały wstydniś ode mnie :)



ZNALAZŁAM SWÓJ HYMN ODCHUDZANIA, pozytyw, energia !



WYGRAM TĄ WALKĘ !!!! Przegrałam małą bitwę, ale wojnę z ciałem wygram :)))))

28 komentarzy:

  1. Kiki kochana najukochańsza. Wspaniale, że odkryłaś karty i jesteś szczera nie tylko względem nas wszystkich, ale przede wszystkim względem siebie. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo upaść...ważne w jakim stylu wstajemy...z podniesioną głową i z jeszcze większą zawziętością. Kochanie ty moje CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI...A ty jesteś tego najlepszym przykładem. WIERZĘ W CIEBIE!

    OdpowiedzUsuń
  2. A może tak spróbuj bardziej zbilansować swoją dietę? Pozwól sobie na relax raz na jakiś czas, bez spin zjedz batona albo nie ćwicz, napij się ze znajomymi. Może wtedy taki kryzys się już nie powtórzy?

    Ale i tak, życzę Ci powodzenia i gratuluje, że walczysz dalej i sie nie poddajesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co... życie jest długie i przed Tobą wiele takich gorszych dni, bo po prostu nie da się być ciągle perfekcyjnym... ale grunt to wiedzieć, że takie dni nie trwaja w nieskończoność i człowiek się podnosi. Walcz. Nie poddawaj się. Spełnij marzenie. A zresztą... i tak teraz wyglądasz jak milion dolarów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. OJ KAMA DOPROWADZILAS MNIE DO ŁEZ,SZUKAJ JUZ KIECKI NA TEGO SYLWESTRA

    OdpowiedzUsuń
  5. Łatwiej jest przetrwać dietę jeśli same się nagradzamy. Moja dietetyk powiedziała, że jeśli pozwolę sobie na niedietetyczny posiłek (oczywiście w rozsądnej ilości) raz w tygodniu to nic się nie stanie. Nie przytyję. Tyle się tylko wtedy, gdy przez dłuższy czas przyjmuje sie za dużo kalorii.
    Nie możesz tak restrykcyjnie się katować, bo dostaniesz do głowy.
    Ja ćwiczyłam gdzieś 6-7 godzin tygodniowo. Jednak moja dieta była skromniejsza od Twojej.
    ważne, że się nie poddajesz. Znalazłaś dalszą siłę do walki. Nie jesteś robotem, tylko człowiekiem. Prawie wszyscy na diecie mają chwilę zwątpienia. Ja nie miałam,a le ze mną jest całkiem inna sprawa- jestem stachanowcem, jeżeli coś muszę zrobić, to robię to bez marudzenia. Mus to mus. Nie wszyscy są tacy pierdolnięci jak ja :D
    Na pewno uda Ci się osiągnąć Twoją wymarzoną wagę.Nie poddawaj się! wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kamil! łeb do góry i wiesz, że masz nas zawsze także wykorzystuj to w razie kryzysów! Wierzymy dalej i dawaj czadu!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno ty masz taka SIŁE. (chcesz utrzymac nas na swoich barkach, ale pamietaj, ze my tez chcemy ci tutaj pomagac, tutaj na blogu) Ja nawet jednego durnego kg nie moge sie pozbyc, a juz nie mowie o cm na brzucholku, a Ty dokonalas dla mnie czegos co jest niewiarygodne!!! Juz jestes KIMŚ, jestes wspaniala, madra, bystra, PIEKNA, jestes PIEKNA musisz przyjmowac to do swojej wiadomosci: ten "GRUBASEK" nie jest juz "GRUBASKIEM" jest PIEKNYM WARTOSCIOWYM CZLOWIEKIEM! 3maj sie. WALCZ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie się wzruszyłam... Jesteś fantastyczna! Wydaje mi się, że walka bez drobnych porażek po drodze nie daje aż tyle radości z sukcesu, a to co już teraz osiągnęłaś to wielki sukces! Poza tym masz piękny uśmiech! Ślę do Ciebie podobny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. http://www.youtube.com/watch?v=YFkXa0HazHM&NR=1&feature=fvwp

    IFLD!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. JESTEŚ NIESAMOWITA !!! Podziwiam cię za taką siłę walki !! Naprawde, nie mogę uwierzyć, że można mieć w sobie tyle siły. Ja niestety tez nie potrafie się za siebie wziąśc, mimo tego ze jestem młodą dziewczyną strasznie się zaniedbałam i wyglądam niestety nieciekawie. Ale mimo wszystko nie potrafie odnaleźć w sobie tyle siły i wiary ze w końcu uda mi się osiagnąc swój cel! :( Nie wiem co musiałoby się stać żebym mogła uwierzyc ze dam rade , że i ja moge być szczęsliwą kobietą. Zbyt wiele złego w życiu mnie spotkało i strasznie cięzko jest się podnieść, i wierzyc i być pewnym siebie.. :(
    podziwiam cie !!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kamila! Babiszonie nasz kochany :)
    Ten kryzys idzie w niepamięć i dobrze, że o nim opowiedziałaś.
    Wiesz ile osób przeżywa podobne chwile ?
    I co teraz z Twoim autorytetem którym byłaś ?
    Jesteś jeszcze większym! Pokazałaś jak znów stanąć na nogi i dalej iść do przodu z wysoko podniesioną głową!
    Jesteś super!

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj aż mi łezki poleciały jak czytałam tę notkę... widzę jak wiele Cię kosztowały ostatnie 2 tygodnie. Bardzo się cieszę, że miałaś oparcie w mamie i Filipie [inne osoby zapewne też Cię wsparły] - to bardzo ważne. Kocham Cię za Twoją niestrudzoną motywację! Kto inny to już dawno rzuciłby to w cholerę i powiedział - stop. Mam dosyć, dłużej nie dam rady. A Ty dajesz czadu dalej :) Nie poddawaj się, razem walczymy!
    Lota :)
    (też miałam dzisiaj kryzys... ale czytając tę notkę zmobilizowałaś mnie, żeby wziąć się dalej za siebie i nie próżnować :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę, że masz tyle osób, które w Ciebie wierzą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej :) Pamiętam jak ja w gimnazjum (Ty już w liceum byłaś) patrzyłam na Ciebie i myślałam - 'jak ona musi cierpieć, Ci wszyscy szczuplejsi ludzie wokół niej, a ona-jedyna-większa od całego tego tłumu na holu..' To mnie aż przerażało. Ale nie pamiętam ani jednej chwili w której Ty byłabyś smutna, zawsze pogodna i z z uśmiechem na twarzy. Teraz natknęłam się na Twojego bloga i uwierz - ja zwykła osoba, która nawet nie zna Ciebie osobiście jest DUMNA z Twojej walki o samą siebie, zdrowie, lepszą figurę,a przede wszystkim lepsze życie. Dziewczyno każdemu zdarzają się chwile kryzysu, ale z tego co tutaj czytam wierzę że jesteś OGROMNIE SILNĄ KOBITKĄ !

    Ja nie mam wątpliwości i wręcz po prostu wiem, że się Tobie uda osiągnąć wymarzony cel. Pewnie będzie trudno, bo nic co dobre i wspaniałe nigdy nie przychodzi samo.. ale nie wolno się poddawać i trzeba iść dalej i liczyć na wspaniałe wsparcie rodzinki i przyjaciół,a Ty masz ich po prostu cudownych.
    Gorące pozdrowienia i oczywiście trzymam kciuki :*

    L.

    OdpowiedzUsuń
  15. przypomniało mi się ---> http://hellobeliever.com/post/22355762453
    jesteś cudowna :)
    L.

    OdpowiedzUsuń
  16. 48 obserwatorka wita! Dzisiaj wieczorem poczytam sobie Twojego bloga, bo pierwsze wrażenie jest mega pozytywne! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. sprawdź skrzynkę z listami pod koniec tygodnia:*

    OdpowiedzUsuń
  18. trzymam kciuki za Ciebie kochana ! będę na pewno zaglądac :)jest w tobie ogromna siła i dasz radę- wierzę w to z całego serca!
    pozdrawiam
    subskrybuję:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dasz radę !!!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Kępuś,

    Pamiętaj, że droga do sukcesu nie jest usłana różami! musisz włożyć wiele wysiłku, energii, łez i krok po kroku zdobywać kolejne SWOJE SZCZYTY. Wiem, że dajesz swoje 100% i bądź z tego dumna! Pamiętaj także, że właśnie te małe zwątpienia, potyczki uczą nas życia. Bowiem życie złożone jest z sukcesów i nauki płynącej z potyczek. Nie ma porażek - każda potyczka uczy nas czegoś nowego!
    ginger

    OdpowiedzUsuń
  21. JA PIERDZIELE ! JESTES MEGA MOTYWACJĄ ! JA MARZE żeby schudnac tylko 10% z tego ile ty zrzuciłas !
    jestes mega i wytrwaj tą walkę ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. ja trzyma za Ciebie kciuki, również walczę o siebię ale bardziej o swoje życie o samopoczucie o psychikę, jeśli będzie Ci źle pomyśl, że nie jesteś sama jest mnóstwo zagubionych w życiu jak my! Moc z nami maleńka!

    OdpowiedzUsuń
  23. każdy ma kryzysy i właśnie one czynią nas ludźmi :) pamiętaj, że i tak już z samą sobą wygrałaś robiąc ten pierwszy krok, który jest najcięższy!
    kiedy ja mam doła i wydaje mi się, że wszystko co robię jest bez sensu to patrzę na to:
    http://2.bp.blogspot.com/-sC-zFbuXEts/UEzcBb6K_qI/AAAAAAAAAGc/cW3v2fFLQ50/s400/tumblr_liwn8mx3Ot1qfn9ofo1_400.png
    to bardzo mnie motywuje do dalszej pracy.
    trzymam za ciebie barrrdzo mocno kciuki, jesteś super dziewczyną! :*

    OdpowiedzUsuń
  24. głowa do góry!!! wierzymy w Ciebie :)!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Głowa do góry wszystkie w Ciebie wierzymy, że dasz radę. Bo wiara to podstawa no i motywacja, masz motywację więc działaj kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  26. nie możesz się poddać!! wszystko dla ludzi, gorsze dni też, to nieuniknione. nie zwlekaj z notkami, trzeba się dzielić też tymi negatywnymi odczuciami, to pomaga i motywuje. nie ma perfekcyjnych ludzi;) ja wierzę w Ciebie! będę Cię obserwować i podziwiać twoją walkę! optymizmu!!!;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Szacun dla Ciebie, że o tym piszesz. Ja nigdy nie mam odwagi przyznać się, więc nikt mi nie pomaga powstać, a samemu wiadomo jak jest ciężko... Obecnie jestem na zakręcie i coraz mniej wierzę w to, że się uda, mimo tego, co już osiągnęłam, dlatego zgłosiłam się do akcji październikowej. Uważam, że to świetny pomysł, tylko nie wiem, czy wyrobię się ze wszystkim czasowo, kiedy dojdą studia, a może jeszcze praca - prowadzenie notatnika, ćwiczenia, dieta (mimo, iż uwielbiam gotować czasem nie mam na to czasu, a na wieczór staram się nie jadać w ogóle. Ostatnio dotknęłam dna i udało mi się podnieść, byłam z siebie dumna, ale praca od rana do wieczora, niewyspanie, stres, samotność i PMS doprowadziły do tego, że wróciłam do punktu wyjścia. Jeszcze dopóki miałam czas i siły na ćwiczenia walczyłam, ale od czwartku, względnie piątku jest koszmar :( Wiem, że to idiotyczne podejście, ale czasem człowiek nie jest w stanie myśleć inaczej niż "nie chce mi się robić dietetycznego obiadu, skoro napchałam się już słodyczami", "zjem jeszcze ciasto, bo jutro pobiegam"...

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)