piątek, 7 czerwca 2013

TOMASZ LIS!

M!

Dostałam ten artykuł z wiadomością - PRZECZYTAJ FAJNIE LIS PISZE - MA RACJE, TAK JAK JA I TY :)

Kochani wklejam artykuł Tomasza Lisa - MISTRZ
 Osobiście jest w nim trochę mnie :) Co Wy na to ? Zgadzacie się z Panem Tomkiem ?:)


"Wypowiadam wojnę. Spokojnie, spokojnie, nikomu konkretnemu wojny nie wypowiadam. Wypowiadam ją brzuchom. Naszym, polskim, piwnym, obwisłym, nieapetycznym, świadczącym o braku troski o siebie, o ciało i o zdrowie, wstrętnym brzuchom.
Dokładnie tak, ten jak wielu o nim mówi tzw. “mięsień piwny” jest dla człowieka kompromitujący. Zresztą tak samo jak mięsień biało - pieczywowy, mięsień ciastowy, mięsień mięsny i każdy inny mięsień kaloriowy. Dlaczego? Bo świadczy o tym, że człowiek nie je tego co trzeba i tyle ile trzeba, nie pije tego co trzeba i tyle ile trzeba, i nie robi tego co trzeba, tyle ile trzeba, czyli nie rusza się, albo rusza się za mało. Ale przecież słyszę, że “mięsień piwny jest sexy”. Naprawdę? Drogie panie, naprawdę uważacie, że wylewający się przez pasek kałdun, opinający koszulę bęben, jest sexy? Naprawdę?

 To nie jest z mojej strony apel pt. - nie mam brzucha, więc potępiam tych, co go mają. Mówię to jako ex grubas, ważący dziś 20 kilogramów mniej, niż trzy lata temu. Gładźcie sobie panie swych mężów po ich seksownych bębnach, a ja wam powiem - patrzę na swe zdjęcia 20 kilogramów więcej temu i nie znajduję w nich absolutnie nic sexy. Ok, nie twierdzę, że wtedy było nie - sexy, a teraz jest sexy. Nie. Ale twierdzę, że wtedy byłem po prostu odrażający. Zapuszczony, spasiony knur, stary - młody dziad, podstarzały za wcześnie wujcio. Jak patrzę na te zdjęcia, to się czuję, jakbym się właśnie nażarł!
Właśnie przeczytałem w Newsweeku o jakichś dietach - lepszych, gorszych, skutecznych i mniej skutecznych albo w ogóle nieskutecznych. Ja w te diety nie wierzę. To znaczy wiem, że często dają one efekty. Ale często dają je na krótką metę. Jo - jo działa. Po zrzuceniu kilku kilogramów następuje eksplozja, a wraz z nią frustracja. Ja wierzę w moją dietę. Dlaczego? Bo jest skuteczna! Dlaczego? Bo niczego tak naprawdę nie trzeba sobie w niej odmawiać, no - prawie niczego. Dieta - cud? Nie, dieta -rób.

 Kiedy zacząłem chudnąć? Proste. Kiedy zacząłem biegać. I nie było to, jak teraz, 70-90 kilometrów tygodniowo, bo tyle muszę biegać przygotowując się do maratonów. To było zwykłe 4 - 5 - 6 kilometrów. Powie ktoś, to mało. Fakt, może niespecjalnie dużo. To w spokojnym tempie jakieś pół godziny biegania. A w pół godziny zrzucamy jakieś 360 kalorii. To tyle, ile wrzucamy zjadając jednego pączka. Wniosek? Jeśli jemy za dużo, takie bieganie nic nie da. Trzeba biegać dwa, trzy razy więcej. Wniosek? Jeśli nie chcemy biegać tyle ile biegają ci, którzy biegają maratony, a chcemy zrzucić parę kilogramów, musimy jeść inaczej. I mniej.

 Jak inaczej? Ile mniej? Proste. Oto moja dieta i wieszajcie na mnie psy, jeśli stosując ją nie uzyskacie efektów. Jestem spokojny - uzyskacie!

 

1. Odstawcie białe pieczywo.

 2. Odstawcie słodycze.

 3. Odstawcie mięso albo ograniczcie jego spożycie do minimum.

 4. Odstawcie piwo albo ograniczcie się do butelki dobrego, zimnego, ale po fizycznym wysiłku.

 5. Odstawcie cały ten śmietnik hamburgerowo - kiełbasiano - czipsowy.

 6. Odstawcie wszystkie napoje cukrzone do bólu. Pijcie wodę. Dużo wody.

 7. Starajcie się nie jeść po 18-tej. A jeśli już, to grejpfruty albo jakieś sałatki - pomidory, rzodkiewki, i.t.p

 To na początek. Jeśli ktoś uważa, że to zbyt drakońska dieta, niech się pogładzi po bębnie i go polubi, bo będzie z nim żył zawsze. Ale jeśli ktoś nie uważa, że to jakieś wielkie poświęcenie, niech czyta dalej.

 

Dalej zostało już tylko jedno. Macie buty do biegania? Macie rower? Macie kijki do powerwalk? To do roboty, zasuwamy kochani. Od kiedy? Od dziś. Jak nie macie sprzętu, to go jeszcze dziś kupcie, a od jutra, ruchy - ruchy!!!
Jeśli zastosujecie się do moich rad, za 3 - 4 tygodnie będziecie ważyli przynajmniej 5 kilogramów mniej. Gwarantuję! Nie warto? No to spróbujcie.

 Dziś, 20 koligramów lżejszy, czuję się po prostu sto razy lepiej. Czuję się zdrowszy, bardziej zadowolony z życia, bardziej wysportowany. Wyglądałem jak stary dziad. Dostawałem zadyszki po przebiegnięciu stu metrów. Dziś właśnie jestem po 10-tym maratonie w Rotterdamie, w którym pobiłem rekord życiowy - 3.40.20 , znaczy trzy godziny, 40 minut 20 sekund. To prawie o siedem minut lepiej niż w listopadzie w Nowym Jorku. A moim celem jest złamanie 3 godzin 30 minut i w końcu mi się to uda. Byłem emerytem tuż po 40-tce, jestem maratończykiem!
Nie zachęcam do biegania maratonów. Albo lepiej - nie wszystkich zachęcam. Ale do uprawiania sportu, do wysiłku fizycznego, do ruszania się, zachęcam wszystkich!!! To jest dobre dla nas, dla naszych rodzin, dla naszych portfeli, dla naszego kraju. No przeginasz facet, powie ktoś. Otóż nie.

 

1. Jemy mniej, wydajemy mniej na jedzenie, proste.

 2. Uprawiamy sport, rzadziej chorujemy, mniej wydajemy na lekarstwa.

 3. Uprawiamy sport, czyli wychodzimy z domu, czyli wyłączamy telewizor, czyli oszczędzamy prąd, czyli oszczędzamy pieniądze.

 4. Uprawiamy sport, czyli jesteśmy generalnie zdrowsi, czyli prawdopodoboeństwo, że zachorujemy na coś przewlekłego i paskudnego, spada. Czyli wydatki na służbę zdrowia spadają.

 5. Uprawiamy sport. Po drodze, jeśli palimy, rzucimy palenie. Nie opalamy bliźnich, są zdrowsi.

 6. Uprawiamy sport, mamy aktywny stosunek do życia, nasz organizm wydziela endorfiny, hormony szczęścia - nie ulegamy depresjom, smutkom, rozpaczy, a jeśli tak, to rzadziej i na krócej.

 7. Uprawiamy sport, wyglądamy lepiej, bardziej podobamy się naszym kobietom i mężczyznom. A także innym kobietom i mężczyznom. Jesteśmy atrakcyjniejsi. A wiadomo, że statystycznie ludzie mają bardziej sympatyczny stosunek do bardziej niż mniej atrakcyjnych.

 8. Jesteśmy bardziej atrakcyjni nawet dla pracodawcy, bo generalnie bardziej otyłych uznajemy za bardziej leniwych, w zasadzie słusznie.
Uprawianie sportu zwiększy zadowolenie z życia i długość życia. Ono oznacza zmianę filozofii życia. To jest banalnie proste i do sprawdzenia w kilka tygodni. Naprawdę!

A przede wszystkim - tu będę nieustępliwy - brzuch, otyłość, jeśli nie wynikają z choroby, są kompromitujące. Jeśli są w społeczeństwie standardem, to są kompromitacją dla całego społeczeństwa. I proszę mi nie mówić - a w Ameryce to jest tylu grybasów, że szkoda gadać, i to monstrualnych grubasów. Być może, ale co to mnie obchodzi. Tak, jest tam margines grubasów. Ale to margines. Bo generalnie ludzie już wiedzą, że sama otyłość spycha człowieka na margines.
Przed nami kilka wiosenno - letnio - jesiennych, ciepłych miesięcy, idealna pora do trenowania, biegania, pływania, ruszania się! Zacznijmy dziś.

 Czujmy się lepiej, wykorzystajmy ten długi weekend do czegoś poza piciem piwska i żarciem. Zróbmy coś nie tylko dla producentów żywności i alkoholi. Zróbmy wreszcie coś dla siebie!"

9 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze pan Lis pisze! :) Zbiegiem okoliczności stosuje się do wszystkich jego rad(żywność,bieganie itd.) Może oprócz jedzenia do 18 bo to jest mit. Zmianę sposobu odżywiania zaczęłam od marca i już jest -11 kg! Jeszcze tylko 9-10kg i będę 100% usatysfakcjonowana :) Dziewczyny,chłopaki damy radę osiągnąć wymarzoną wagę oraz wygląd!Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. To właśnie tacy ludzie jak pan Lis odstawiają ludzi z nadwagą na margines, mogę się założyc,że nie zatrudniłby sekretarki z nadwagą. Przykre, że ludzie mają cię za nic, bo jesteś gruby. Jasne, trzeba z tym walczyc, dla zdrowia przede wszystkim, ale nie po to by nie uchodzic za przeganca. Po tym tekście nie lubię go jeszcze bardziej. Pan Wiem Wszystko Najlepiej Lis. Może niech się jeszcze wypowie na temat małżeństwa i zdradzania żony z jej najlepszą przyjaciółką.
    Droga Kamili! Twoje podejście jest o niebo lepsze, bo Ty zachęcasz żebyśmy chudli z myślą o sobie, o swoim zdrowiu, o swoim samopoczuciu, a nie dla społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteśmy bardziej atrakcyjni nawet dla pracodawcy, bo generalnie bardziej otyłych uznajemy za bardziej leniwych, w zasadzie słusznie.

    no żesz kutva że tak powiem... śliczna etykietka...

    OdpowiedzUsuń
  4. odstawić mięso???? No chyba nie :O

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem pod wrazeniem.....jest w tym sporo racji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A i jeszcze-odstawiac mięso to głupota, bo mięsko np. kurczak to masa białka, a białko przyspiesza spalanie materii.A pan Lis niech o zdrowiu milczy-pali jak smok, to mu nie szkodzi na zdrowie? Otyli są leniwi? Buahahahhaha! Jestem gruba, nawet bardzo gruba,ale sorry-kładę niejedną szczupłą w tempie pracy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się niestety ze wszystkim :) nie ma diety cud - jest tylko MŻ i aktywność fizyczna. Próbowałam wielu diet...nawet karmiłam sie dość znanymi tabletkami, które ponoć zawierają amfetaminę i szkodzą na nerki - zrzuciłam az 15 kilo, mając zdrowa dietę dorobiłam sie kamienicy nerkowej i w ciągu pół roku nadrobiłam stracone kilogramy...w mig!!! I odczułam to bardziej niż te zbierane latami :( teraz już drugi miesiąc jestem na diecie bez węglowodanów, 4-5 razy w tygodniu biegam (po swojemu, swoim rytmem i to tylko ok 3-4 kilometry dziennie, a gdy nie mam na to czasu albo chęci lub pogoda nie dopisuje po prostu ćwiczę w domu pół godziny pilates). Odrzuciłam "jedynie" słodkości ( te gotowe oczywiście - na necie jest wiele dietetycznych przepisów na desery i inne przyjemności ), białe pieczywo, ziemniaki i makarony...I nie mam łatwo bo mam rodzinę, która nie mogę trzymać tez na diecie ( nie potrzebuję odchudzać szczupłego męża i zgrabnej 5cio latki :) ) - ale gotując obiad np.do zupy wrzucam pierś z kurczaka i już mam chude mięsko na obiad :) dodając do tego niezliczoną ilość warzyw w oliwie z oliwek już mam super obiad...to naprawdę proste tylko trzeba chcieć. Jedynym wspomagaczem "medycznym" jakiego używam podczas kryzysu zachciewankowego jest chrom...I wiecie co? W ciągu pierwszego miesiąca zrzuciłam 5 kilo! Zakładając, że to sama woda ćwiczę dalej uparcie i trzymam dietę. Choć na razie poszło tylko kilo to warto bo widzę efekty. Skóra nie wiotczeje bardziej bo dorwałam szczotkę masująca podczas kąpieli oraz balsam ujędrniający ( oczywiście naprzemienne prysznice ciepło-zimno) Jest mnóstwo kosmetyków modelujących - drogich i tanich - do wyboru do koloru. Dla zaciekawionych dodam też, że na skórę są bardzo dobre okłady z błotka morskiego GUAM ale jest niestety dość drogie. Ja używam za to pasty z kawy i spirytusu z imbirem - stosowałam już wcześniej i polecam ( przepis też znajdziecie na necie). I z tym docenianiem przez innych i szefa - to racja - bo zaczynając bardziej szanować i doceniać samych siebie również wywieramy wpływ na to jak postrzegają nas inni. A i co najważniejsze - startowałam z wagi 93,5 kg...ważę się w każdy czwartek i ostatnio ważyłam 86,3...za 2 dni ponowne ważenie i mam nadzieję że choć 0,5 kilo ruszyło :) Powodzenia Wam wszystkim życzę :) Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no ja rozumiem prawie wszystko, w wielu punktach się zgadzam ale i w wielu się nie zgadzam :) Pan Tomasz Lis - jeśli rozumiem, że to TEN Pan Tomasz Lis- jednak jako osoba wpływowa mógłby się zająć też nieco ważniejszymi sprawami i je nagłaśniać oraz o nie walczyć :) Np. o zwiększenie dostępność ludzi chorych na cukrzycę typu 1. do dobrego leczenia, np. do darmowych pomp insulinowych, znalezienia w NFZ-cie pieniędzy na dodatki dla ludzi których nie stać na utrzymanie pomp, lub chociażby zajął by się poprostu czym innym bo w sumie nic nowego nie wniósł w swojej notce;)

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)