środa, 23 października 2013

Moje

:)


Dziś czas wchodzenia na wagę, zaczęła mi się miesiączka, dlatego bałam się, ale ujrzałam 114 kg, niby tylko 100g, ale wiem, że za tydzień będzie lepiej, bo zejdzie ze mnie woda, która zatrzymuje się przed okresem.

Coraz trudniej waga ze mnie schodzi. Półtora roku to była czysta sielanka, kilogramy leciały ciągle, a ja zmotywowana codzienną walką byłam szczęśliwa. Jestem z tych osób, którym jak coś nie idzie poddają się. No i poddałam się przez pewien okres. Przytyłam 12 kilogramów, bo zniechęcało mnie chudnięcie po kilogramie w miesiącu. Taka już baba uparta jestem. Postanowiłam znów wziąć siebie w swoje ręce. Okazuje się, ze ciągle trzeba odnajdywać nowe pokłady motywacji i siły by tkwić w tym czym się jest. Zrozumiałam, że to tak naprawdę nie jest dieta. To zmiana sposobu życia, bo przecież pilnować się będę do końca życia. Moja tendencja do tycia jest niewyobrażalna, to co potrafię przytyć w dwa tygodnie, zbijam potem 4 miesiące. Niestety. Dlatego trzeba wziąć się w garść i dokończyć co się zaczęło i trwać w tym nieustannie. Kryzysy będą - oczywiście to nieuniknione, ale po kryzysach jestem silniejsza. Ludzie również pojawiają się, którzy chcą mnie zniechęcić, ale szczerze mówiąc oni jeszcze bardziej mnie motywują bo mam ochotę krzyknąć " JA CI POKAŻĘ"!!! Najważniejsze to znalezienie siły w sobie. Udowodnienie samemu sobie ile jeszcze przed Nami, a tak naprawdę jak wiele za Nami. Trudno jest zacząć cały proces na początku, potem trudno wyjść z kryzysu, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Im dłużej będziemy leżeć, zajadać problemy, stresy i kryzysy, tym trudniej będzie nam wrócić na właściwą ścieżkę.  Jedyne czego nauczyłam się podczas kryzysów wracając na dobrą ścieżkę? Jest ciężko, o wiele ciężej. Jeżeli nie mam wystarczająco siły poddam się, ale na szczęście codziennie odnajduje nowe siły na to, by wytrwać kolejny dzień i udowodnić sobie, że mogę wszystko. Teraz robię wszystko by znów cieszyć się tym co osiągnęłam i osiągać jeszcze więcej :)

Ps. Odpowiadam na komentarz. tak mogę przygotowywać posiłki w pracy :)))






18 komentarzy:

  1. Kamila, znam to-też tyję ekspresowo. Inna osoba musiałaby, za przeproszeniem , żreć pół roku. A ja potrafię przytyć 7 (tak, siedem) kilogramów w 2 (tak, dwa) tygodnie. I zbijam to później kilka miesięcy. Niesprawiedliwe? Owszem, ale w końcu zrozumiałam (również dzięki Tobie), że użalaniem się nad sobą nic nie osiągnę. Chudnę powoli, mam kryzysy, ale chudnę. Zdarza mi się najeść wieczorem dosłownie wszystkiego, co mam w zasięgu ręki, ale to się zdarza, nie jest to mój styl życia tzn. walczę o to, by nie był.
    Powiedz, czy zbadałaś się pod kątem tarczycy? Myślę, że powinnaś. Ja choruję na Hashimoto.
    Myślę, że właśnie dużo ciężej jest wytrać, gdy waga stoi lub spada bardzo pomału. Gdy leci szybko, człowiek z radością staje na wagę, cieszy się jak głupi i ze spokojem czeka na kolejne ważenie, bo wie, że znowu będzie mniej. Jak idzie pomalutu, tej radości z odchudzania nie ma, a jest ona bardzo ważna.
    Trzymaj się dzielnie, walczymy dalej!
    PS Pewne osoby będą chyba ukontentowane, że masz pomalowane paznokcie:)))) No i widać Twój tatuaż, więc ciekawe czego tym razem się przyczepią. Pewnie tego, że tyyyylko 100 g:D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam cię za to co robisz, napradę, sama 3 lata temu schudłam ze 130 do 60 kg, na dukanie i potem cały czas jadłam jak ptaszek max 1000 kalorii, i wytrzymywala to, cwicząc do tego intensywnie, ale organizm w końcu się zbuntował i przytyłam 30 pare kilo, i nie mogę sie pozbierać, ale widząc twoja determinację i siłe którą posiadasz i to ze mimo potknięć nadal walczysz i dajesz radę. Trzymam za ciebie kcuki i za siebie również, zebym w końcu znalazł równowagę i siłę aby zacząć od nowa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1000 kalorii? Toż to jest głodówka, a nie dieta.... zacznij od wyliczenia swojego zapotrzebowania kalorycznego, od uzyskanego wyniko odetnij ze 350 do 500 kcal i zobaczysz ze schudniesz i w sposob zdrowszy od.dukana....

      Usuń
  3. Fajnie :) ja też miałam czas poddania się i straciłam wiarę. Na szczęście znalazłam siłę i biegnę dalej. Motywację znalazłam również na twoim blogu. Co ciekawe straciłam prawie 10 kg, ale nikt tego nie zauważył - to trochę podcina skrzydła. Ja cieszę się, że Ty walczysz i motywujesz Nas do walki. DZIĘKI :) 3 mam kciuki za Ciebie :) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Święte słowa "To zmiana sposobu życia" a nie kolejna jakaś tam DIETA !

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Jest tatuaż, pomalowane paznokcie, spadek wagi....czego chcieć więcej? Podoba mi się, że pojawił się wpis o Twoich przemyśleniach bo głównie dlatego tu zaglądam.
    Kamilo, zmotywowałaś mnie do odchudzania po występie w Rozmowach w toku. Podjelam walkę o siebie i ze 104 kg ważę obecnie 70kg. Rozpoczynam stabilizację wagi i wiem że mi się uda bo dlaczego niby nie? Więc dlaczego Tobie miałoby się nie udać.?!
    Elwa

    OdpowiedzUsuń
  6. hej:) ja też się odchudzam-schudłam 10 kg, od kwietnia i ciagle sie staram. mimo że jest coraz ciężej i kilogramy schodza coraz ciezej, wiem ze warto:) po to, zeby kiedy osiagne wymarzony rezultat -68kg(teraz waze 72 na 172 wzrostu) byc z siebie dumna:)) moj sposob na odchudzanie: wazyc sie codziennie! mnie to b. mobilizuje i gdy zobacze ze waga wzrosła choc o 100g na drugi dzien jem o wiele mniejsze porcje. nie odmawiam sobie czekolady jesli mam na nia ochote-ale wtedy nie jem np. kolacji. i tak sobie chudne w moim tempie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie odradzam ważenie codzienne - waga potrafi się ostro wahać w zależności od tego ile człowiek zje/wypije, jak szybko metabolizm spali... Zresztą - na dobrą sprawę waga nie jest dobrym miernikiem - zdecydowanie lepsze jest mierzenie swoich obwodów.. wtedy wiesz ile cm tak naprawdę zleciało :P
      Poza tym - czekolada? Od czasu do czasu tak... czemu nie.. ale na pewno nie jako substytut kolacji! Nawet jak zjesz taką czekoladę to należy sobie dostarczyć wartości odżywczych, a nie tylko pustych kalorii... :P
      Ela - Lota

      Usuń
    2. A tak w ogóle jeśli zjemy coś słodkiego, wstrzymujemy proces odchudzania na cztery dni, więc nie radzę.

      Usuń
    3. hm.... nie miałam o tym pojęcia, dziękuję - będę pamiętać :) ale z ważenia się codziennie na pewno nie zrezygnuję-jest to po prostu dla mnie zbyt silna mobilizacja, aby przestać:)

      Usuń
    4. Nie słyszałam o tym aby zjedzenie czegoś słodkiego wstrzymywało proces odchudzania na 4 dni :P może to i prawda... ale mnie nie przekonuje z prostej racji - arytmetyka :P niby u KAŻDEGO 4 dni? :P organizm, organizmowi nie równy...
      Z tego co czytałam to zjedzenie raz na jakiś czas [mam na myśli raz na miesiąc/raz na 2 miesiące] czegoś słodkiego wręcz może podkręcić metabolizm.
      Wiele jest źródeł, metod, sposobów. Jeżeli Tobie odpowiada ważenie codzienne i nie załamiesz się jak któregoś dnia ujrzysz więcej na wadze.. albo nie zaczniesz restrykcyjnie obniżać liczbę kcal tylko po to aby zobaczyć mniej na wadze... to okej ;) także - ważne abyś to z głową robiła ;) rozsądnie ;)
      Ela - Lota

      Usuń
  7. jestem na trzecim dniu i też mi właśnie nic z wagi nie leci , bo jestem przed okresem mam nadzieje że wkońcu coś się ruszy ..

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również mam tendencję do tycia :) Przytyję 5kg w 2 tygodnie a później zrzucam w 2 miesiące, a nawet więcej.
    Bardzo Cię podziwiam za Twoją determinację. Każdy jest tylko człowiekiem, każdemu zdarzają się kryzysy.
    Trzymam kciuki i pamiętaj, że razem ze mną robi to tysiące kobiet. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. A miałaś robioną kiedyś krzywą cukrową i poziom insuliny na czczo (nie mylić z poziomem cukru)? Może to właśnie wysoki jej poziom uniemożliwia Ci szybsze chudnięcie. Dołożone do diety leki (metformina) naprawdę pomagają. Sprawdz to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. studentka medycyny24 października 2013 15:05

      Czasem u osób, które znacznie schudły pojawia się poposiłkowa hipoglikemia reaktywna. Zbyt niski poziom cukru we krwi powoduje złe sampoczucie psychiczne (apatia, senność, zniechęcenie - objawy różne u różnych osób) oraz przede wszystkim utrudnia utrzymanie diety, bo pojawia się apetyt na słodkie rzeczy. Proponuję, aby Autorka bloga raz na jakiś czas skontrolowała swoją glikemię (tak orientacyjnie).

      Pozdrawiam serdecznie Kamilę :)

      Usuń
  10. Brawo Kamila!tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kama! Nie jesteś sama! Zresztą to tak jak pisałam do Ciebie na fb. Siła by walczyć była do czasu aż waga nie stanęła w miejscu. A stanęła stosunkowo szybko, bo zaraz po zejściu z nadwagi. Miałam około 8 kg nadwagi i kiedy waga się wyrównała 174 wzrostu, 73 wagi jestem w miejscu. Aktualnie zero motywacji, chęci do ćwiczeń, zapału. Jeszcze aktualnie kiedy @ do mnie zawitała to już od razu porażka, więc standardowo na kilka dni pewnie wylecę na 75 kg które po kilku dniach zbiję do 72 z hakiem i tak w kółko... Jedna wielka porażka. Poza tym mam ten problem, że kiedy się stresuję jem. A stresu mam ostatnio mega dużo. Ale musimy spiąć poślady i lecieć dalej, do wymarzonego celu 65 kg, które coraz gorzej osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)