czwartek, 20 grudnia 2012

Wizyta ...

MISTRZOWIE !!!

Notka miała być wczoraj, ale nie wyrobiłam z czasem. Wczoraj był dla mnie jeden z ważniejszych dni podczas całego procesu odchudzania, dzień w którym miałam na wadze ujrzeć swoje 105.9 kg, bo przecież zaczęła się przejściowa stabilizacja=stabilizacja=przestój.

Życie lubi zaskakiwać.

Od 27.11, kiedy to dowiedziałam się o przestoju nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli.

Co ZROBIŁAM?

1. Zrobiłam nowe kolorowe tabele
2. Rozpisałam ćwiczenia na 4-5 dni w tygodniu ( rowerek, kijki, vacu, orbiterek, bieżnia) dołożyłam ZUMBĘ , która wylewa ze mnie siódme poty, a jednocześnie zaraz po treningu nawet nie mając siły po prostu - UŚMIECHAM SIĘ !
3. Zaczęłam regularnie, 2 razy dziennie smarować się balsamami do ciała Eveline, robiłam peeling antycellulitowy Eveline
4. W kalendarzu na każdy dzień rozpisałam motywacje, które miały dawać mi kopa, aby ruszyć się i nie poddawać, bo przecież łatwo się upada, a trudno wstaje. Motywacje były różne, ale każdy dzień zadedykowałam komuś : Mamy, Taty, Siostry, Filipa, Maji, Jarzynki, Dubo, Paruska, Dosi, Cioteczki, Myszusia, Igi, Kini, Hnatki, Andy, Anity, Bamba, Czarnej, Mini Wersji, Kuby, Mistrzów, Siebie i tak minęły 22 dni. Wiem jak bardzo zależy mi na ludziach, wiem co mi dają. Każdego dnia, kiedy mówiłam " a dziś odpuszczę sobie siłkę" pojawiała się myśl i dokładnie pamiętam, że to był dzień dla Dosi, więc pomyślałam " Dosia Cię kiedyś zawiodła? Nie, więc Ty jej nie zawiedź" W ten sam dzień dostałąm też od Dosi smsa "Kiki nie chcę mi się". EFEKT? Ja zaliczyłam zumbę, a Dosia czułą każdy mięsień po siłowni.

WYNIKI.

Wczoraj 3 minuty przed wizytą u Dietetyczki wysłałam smsa do przyjaciół "Boję się", po wyjściu napisałam: " 103,3 kg. Schudłąm 2.6kg. Wiara w siebie, ciężka praca dają efekty. Dziękuję Wam za wsparcie"

WIERZĘ.

Udało się, a ja nie mogę się zatrzymać! Kolejna wizyta 23.01.2013 roku i kolejny mój sprawdzian, cokolwiek by się nie stało wiem jedno - JESTEM Z SIEBIE DUMNA !!!

Mistrzowie ! Jak Wasza walka? Jakie wyniki z poniedziałku? NIE PODDAWAĆ MI SIĘ !!!

Trochę motywacji :






15 komentarzy:

  1. jestem z Ciebie meega dumna Kochanie! :* Spinamy jeszcze bardziej poślady i do przodu! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. JESTEM DUMNA! Kocham! :* :) czekam na kolejną notkę!


    mini.

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastycznie Kamila,dajesz czadu,wielkie gratulacje :-) w poniedzialkowy wynik moj to 101,0kg

    OdpowiedzUsuń
  4. a jak z dietą? pisałaś ostatnio o zmianach, nowej taktyce? podziel się z nami co nowego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana diety są te same tylko odrzucony makaron, ryż :))) więcej warzyw :))))) a o zmianę generalnie chodzi o aktywność fizyczną- coraz wiecej :)

      Usuń
  5. Chwilowy brak efektów - przestój to najgorsza sprawa :/ sam tak parę razy miałem człowiek ma ochotę olać to wszystko i rzucić dietę i ćwiczenia. Dobrze ,że teraz już wiem ,że nie można się poddawać Ty jak widzę też :) Tak dalej nie poddawaj się. Pozdrawiam i gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiki nawet nie wiesz jaka jestem z Ciebie dumna ! NIE PODDAJESZ SIĘ I DAJESZ CZADU! Już nie mogę się doczekać, jak Cię uściskam!
    Dosia D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zaczęłam 3 grudnia, przez pierwszy tydzień spadło 1,5kg. Cieszyłam się, ale wiedziałam, że to głównie woda i w ten poniedziałek przy ważeniu było tylko 100dag mniej, ale dobre i to :) termin Twojego ważenia to moje urodziny :D TRZYMAM KCIUKI, WALCZYMY DALEJ!!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja czułam, że będzie mniej, po prostu wiedziałam, że zostaniesz nagrodzona za swoją ciężką pracę! :)
    A u mnie? Hmm w poniedziałek 0,8 kg więcej, ale to i tak nie jest źle jak na ten mega kiepski okres, powoli staram się walczyć dalej, ale chyba nie muszę tłumaczyć jak jest ciężko, kiedy wszyscy wokół zamiast wspierać, niszczą... Byłam dziś w końcu na siłowni, po 4-dniowej przerwie i długo walczyłam z myślami, czy jednak by tak nie zakończyć dnia obżarstwem (zawsze kiedy wracam późno głodna i zjem obiad, po którym jestem normalnie najedzona, mam ochotę zjeść coś jeszcze, żeby się dobić, a potem znów tak na zmianę smaku i tak aż nie zapcham się całkowicie, a później żałuję i zaczynam "od jutra" i koło się zamyka - tak, jestem jedzenioholiczką), ale dałam sobie pół godziny czasu po obiedzie (który w sumie z racji godziny powinnam nazwać kolacją), bo niby po tym czasie dopiero człowiek czuje się najedzony (w moim wypadku przechodzi ta straszna chęć na kontynuowanie jedzenia). Owszem nadal bym sobie coś zjadła, ale nie jestem głodna i wiem, że nie mogę sobie już na nic pozwolić - tylko melisa przed snem :) Na szczęście teraz już tamta chęć obżarstwa trochę minęła. Nie wchodzę na wagę, bo wiem, że tam nie za ciekawie, a nie chcę zepsuć dzisiejszego dnia, bo tak bardzo się starałam... Tak sobie myślę, że może do tej mojej silnej woli przyczyniła się dziś obca mi kobieta. Stała za mną w kolejce i (tak, kupowałam pierniki :D) jak sprzedawczyni zapytała mi się, czy wolę gwiazdki, czy serduszka, ona się odezwała: "gwiazdki, bo taka ładna dziewczyna jak gwiazda, to gwiazdki musi wziąć" :) Trochę zaskoczona byłam, nie mniej jednak zawsze miło usłyszeć takie słowa, bo podbudowują i sprawiają, że świat staje się bardziej kolorowy, szczególnie w przypadku osób, które mimo świadomości własnej wartości, mają problemy z zaakceptowaniem siebie. Może dlatego, że nikt z bliskich mnie nie wspiera, a facetów już od jakiegoś czasu omijam? Chociaż, przyznaję, że usłyszenie komplementu od faceta jest zazwyczaj czymś prostym, tanim i banalnym, że mnie nie rusza, bo i tak nie wiem, czy nie ściemniają :p

    No i właśnie w tym momencie, kiedy kończyłam pisać ten komentarz do pokoju weszła moja mama - pochwalić się jakie "gadżety" i słodycze dostała w pracy, podkreślając przy tym "pierniki, makowiec i CAŁE opakowanie michaszków" ehh całe szczęście, że nie przyszła mnie poczęstować, liczę, że jednak zostawiła wszystko w pracy albo schowała, tak żebym nie widziała.
    króliczyca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super, że się nie poddałaś i walczyłaś z tą checią zjedzenia czegoś. U mnie tez tak jest że nagle nachodzi mnie ochota na jedzenie mimo że nie jestem głodna. Po prostu trzeba przeczekać i uświadomić sobie że to nie głód. Ja nawet jak wytrwam cały dzień jedząc "normalnie" to potem wieczorem rzucam się na lodówkę i nici z całego wysiłku. Ale ostatnio mam jakiś dobry czas bo od kilku dni jakoś się trzymam. Oby jak najdłużej. Czego oczywiście Tobie także życzę.
      Pozdrawiam
      sara37

      Usuń
    2. Ojojoj napisałam taki piękny komentarz i się usunął ;/
      To tak w skrócie - mam tak samo jak Ty. Śniadanie zawsze dietetyczne, później staram się jeść regularnie i zdrowo, ale przychodzi wieczór i nawet po udanym dniu potrafię zaprzepaścić wszystkie wysiłki obżarstwem. Wczoraj siedziałam do późna, więc zrobiłam się już głodna, ale nie dałam się i poszłam spać :) U mnie póki co ok, tzn. za mną 2 dni, z których jestem w pełni dumna, ale wolę nie zapeszać, bo znam siebie i wiem jak jest - nawet tydzień wyrzeczeń nie powstrzyma mnie od pofolgowania 1 dzień, by zaprzepaścić to, nad czym tak ciężko pracowałam. A teraz szczególnie ciężko czas dla wszystkich odchudzających - święta. Sama strzelam sobie niejako samobója, bo zaplanowałam upiec 3 ciasta i babeczki (mama prosiła mnie tylko o sernik i babeczki, ale ja po prostu uwielbiam piec i gotować), ale jakoś przetrwam. Dokładnie 11 stycznia mija rok odkąd zaczęłam się odchudzać, więc mam "mini" motywację (wiadomo u jedzenioholików nawet silna motywacja czasem nie pomaga) i liczę na zadowalający efekt :) W każdym razie niech moc na święta będzie z nami! :)
      króliczyca

      Usuń
  9. Te fotki dają wielka motywacje.

    OdpowiedzUsuń
  10. gratki! kurde a ja tu z piwem siedzę, ale skoro jutro ma być koniec świata.... lol...
    no dobra jak przeżyję to walczę z Tobą:)

    OdpowiedzUsuń
  11. It's hard to find well-informed people about this subject, but you sound like you know what you're talking about!
    Тhanks

    Taκe а loοk at my web blog; hcg diet injections
    My website :: hcg diet injections

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)