piątek, 22 lutego 2013

Walczysz? Rób to do końca!

MISTRZOWIE!!!

“Zanim zaczniesz latać, musisz wyhodować sobie skrzydła...”


NASTAW SIĘ
Wiele osób chcących się odchudzać, chce to zrobić jak najszybciej - dziś! Najlepiej dziś!
Jeżeli jednak chcemy się odchudzać, będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość. Odchudzanie to nie punkt. Nie da się powiedzieć - chcę ważyć x kilogramów , wstaniesz rano i ważysz o tyle mniej ile zapragnęłaś.. ważyć tyle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a Ty myślisz, ze to nastąpi już jutro!
Na wszystko potrzeba czasu, nic od tak się nie zmienia. Odchudzanie przypomina bardziej drogę bez końca. Gdy raz zaczniesz się odchudzać, nie kończysz już nigdy. Wybierając się w podróż ku szczupłej sylwetce, uzbrój się więc w cierpliwość. Odchudzanie trwa wiele miesięcy. Szczególnie z początku więc nie cel jest ważny ale droga. Będziesz musiała/musiał pilnować się całe życie, aby nie zaprzepaścić cięzkiej pracy!

Ale głowa do góry, nie możemy już na starcie się załamywać. Wiadomo, że jest to ciężka droga, ale i tez wspaniała, ponieważ dążymy do czegoś pięknego - ABY WYGLĄDAĆ JAK NAJLEPIEJ I CZUĆ SIĘ DOBRZE W SWOIM CIELE, BYĆ NAJWAŻNIEJSZYM ! Wystarczy kilka pierwszych kilogramów i już robi się świetnie. Uczucie, że zaczynasz panować nad swoim ciałem jest naprawdę wspaniałe, a to że przed Tobą kolejne sukcesy naprawdę potrafi dodać skrzydeł. Ty zaczynasz latać!

Chcesz schudnąć na poważnie i na długo, musisz zmienić bardzo wiele w swoim sposobie odżywiania a być może i trybie życia oraz sprawić by te zmiany pozostały z Tobą na zawsze.
Musisz zmienić dużo rzeczy, nawyków: co jesz, kiedy jesz, ile jesz, ile śpisz, co pijesz, jak jesz, ile ćwiczysz, jak często ćwiczysz, jak ćwiczysz.

Gdy naprawdę chcesz się odchudzać na poważnie, okazuje sie, że odchudzanie zaczyna wpływać na prawie każdy aspekt Twojego życia. Nie da się schudnąć z doskoku, gdzieś w przerwach na inne zajęcia. Trzeba dostosować swój cały Tryb życia do nowych zdrowszych zasad. Czasem może to być naprawdę sporo zachodu, a le wszystko się opłaca.

PRZYGOTUJ SIĘ NA PRZESZKODY

Będą przeszkody. Mnóstwo przeszkód: wydarzenia, obiady, gorsze dni, smutki, radości, imprezy, alkohol, koleżanki, koledzy, presja otoczenia, niezręczne momenty, kłopoty z organizacją itp. Setki sytuacji w których będzie nachodzić Cię ochota na lekkie przymknięcie oka na dietę, podjedzenie lub pójście na łatwiznę. Pamiętaj jednak, że gdy wstąpisz na drogę odchudzania,nie powinno być powrotu. Żaden powód nie jest wystarczająco dobry, żeby zapomnieć o swojej nowej drodze. Jednym z Twoich zadań będzie radzenie sobie z różnymi przeszkodami.

RADOŚĆ

Ciesz się - w końcu zaczynasz realizować jedno ze swoich marzeń - naprawdę, na serio zabierasz się za odchudzanie. Już niedługo będziesz patrzeć na wagę i widzieć znikające kilogramy. Ciesz się już teraz. Nie musisz czekać aż schudniesz ileś-tam kilo. Radość nie przeszkadza w odchudzaniu, a wręcz daje dodatkową siłę. Wspaniałe dni nadchodzą ! :)






 

11 komentarzy:

  1. Dzięki za notkę... cóż właśnie dziś miałam kryzys i nie chciało mi się ćwiczyć, bo leń, bo mało czasu itp., ale uświadomiłam sobie, że dzisiaj zwłaszcza powinnam poćwiczyć :) ech.. to dopiero 5 dnień, a ja już mam kryzys;/ podziwiam Ci, że trwasz w tym już tak długo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne to co napisałaś! Wszystko się jak najbardziej zgadza, wiem sama po sobie ze jak dzisiaj zobaczyłam 1kg mniej od niespełna tygodnia to aż chce się żyć, ćwiczyć - walczyć i wygrywać :) choć jeszcze długa droga przede mną do celu :) pozdrawiam, dzięki Tobie się zawzięłam ze będę walczyć i nie poddam się tak jak to nieraz bywało z moim odchudzaniem :) Angela

    OdpowiedzUsuń
  3. ja już coraz bliżej celu jeszcze tylko 2 kg :) Nie wierzę ze tak łatwo to wszystko idzie . Chociaż zdarzyło mi sie zgrzeszyc i do kawy zjeśc ciastko to waga nie podskoczyła wręcz przeciwnie spada regularnie:) Są czasem przeszkody trudne do pokonania ale wszystko w naszej psychice oby wam wszystkim udało się osiągnać zamierzony cel. Dodam jeszcze ,że gdyby nie ten blog to pewnie nadal tkwiła bym w tym niezdrowym trybie życia , DZIĘKUJE ZA OŚWIECENIE :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, Zaczęłam odchudzanie od początku lutego. Najpierw rozplanowanie posiłków a potem ćwiczonka. Przypadkiem natrafiłam na Twojego bloga i udało mi się wskoczyć w akcję od 11-tego. Nie miałam czasu podać wyników 18-tego ale napiszę teraz. Nie spodziewałam się takich sukcesów w tak krótkim czasie. Zanim zapisałam wyniki sprawdziłam kilkakrotnie czy się nie pomyliłam i okazało się że nie. Na wadze straciłam przez ten tydzień 1,48 KG (ćwicząc po godzinie przez 5 dni - aerobik wodny 2x, zumba, siłownia, rower), i pozbyłam się 17 CM (pas,uda, biodra, ręce i pod biustem) REWELACJA. Jestem prze-szczęśliwa.
    NAJWIĘKSZA MOTYWACJO TY MOJA KAMILO a może byśmy tak podliczyły poza wagą centymetry? - ile km pokonałyśmy - to może być bardzo ciekawy wynik. Są w końcu dni kiedy waga stoi a centymetry znikają. Co o tym sądzisz?
    Niki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło sie czyta mi też ubyło 5 cm na razie ale to super,ze tak rewelacyjnie Kamila motywuje nas

      Usuń
  5. Kama, jak zawsze wyczucie chwili pierwsza klasa! Bo właśnie dopadły mnie lekkie frustracje. Na chwilę zapomniałam się cieszyć, że przecież jest lepiej niż było 1,5 miesiąca temu. Dzięki za korektę durnych myśli.

    OdpowiedzUsuń
  6. prawda, to nieustanna droga po której trzeba kroczyć do końca dni:p ja już od 2 lat walczę, chociaż tak jak już nie raz pisałam nadwagi nie mam, ale tłuszczyk się lubi odkładać.... walczę o to by zdrowiej się odżywiać i dobrze wyglądać... teraz mija pierwszy miesiąc mojej poważnej diety, od dietetyka, z ważeniem każdej porcji... 3,5 kg za mną - powinnam się cieszyć, ale czasami trudno jak sobie uzmysłowię ile jeszcze muszę walczyć by wygrać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to mówią - slow and steady wins the race! Dopiero kiedy organizm zaczyna zwalniać, a my (nareszcie!) nie chcemy przestawać walczyć, zauważamy, jak bardzo prawdziwe jest to zdanie ;) Sama napisałaś - uczymy się panować nad swoim ciałem, a także spełniamy jakieś marzenie i to jest przyjemniejsze oraz bliższe prawdzie podejście do tego odchudzania ^^ Zrozumienie tego tak głęboko w serduchu, żeby nie poddawać się słabościom i wstawać rano z usmiechem na twarzy, bo to kolejny dzień zmieniana się na lepsze, zajęło mi mnóstwo czasu - dziesiątki nieudanych zrywów, 'od-jutrów' i 'jeszcze-tylko-ostatnich-chipsów'. A teraz, w ogóle nie czując potrzeby jedzenia słodyczy, pakując w siebie tony warzyw i owoców chudnę - powolutku, ale stabilnie. Doprawiam zdrowe i smaczne żywienie nie tylko chili, czosnkiem czy bazylią, ale i sporą porcją ruchu - i czuję się pełna energii! -Jeszcze 10 cm łącznie w biodrach i talii do zrzucenia, ale ja już czuję, że wygrałam. Bo ten styl życia mi się podoba. Bo czuję, że jestem lekka. Bo mam świadomość, że w tym momencie najgorsze za mną, jestem na prostej drodze i już nic mnie nie powstrzyma. BO CHCĘ. Ze spokojem i opanowaniem czekam na dzień, kiedy zobaczę upragnione wymiary i wyskoczę w górę z radości, wiedząc, że to dzięki Tobie, Kama! Obyś zawsze miała w sobie tyle wiary, ile dałaś jej innym! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie potrzebowałam takich słów jak Twoje, aby poprawił mi sie humor :)

    OdpowiedzUsuń
  9. dopiero dzisiaj przeczytałam posta i znowu dodałaś siły i motywacji. Dzięki wielkie to coś wspaniałego móc wiedzieć ze nie jest się samemu.
    Pozdrawiam, i walcze daleeeeeej ; ))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki prawdziwy wpis jakby mój dzisiaj. Wstać rano i ważyć 10 kg mniej. Walcze od 28 stycznia, mam mniej cm bo kupiłam nowe mniejsze spodnie to jest super wynik:-) i bielizna mniejsza o 4 cm:-)
    Dzielnie ćwicze mel b, rowerek st i motylka na ramiona, nie jem słodyczy i mi z tym baaaardzo dobrze:-)
    Nie myśleć o tym ile jeszcze do stracenia tylko że, jesteśmy na dobrej drodze i trwać w tym, być szczęśliwym :-)

    OdpowiedzUsuń

To co tu piszę to część mojego życia. Żyję po swojemu, tak jak chcę. Uszanuj mnie, blogowiczów i moje życie. Przecież jesteśmy tu dla siebie. :)